lis
30
2011

David Niles: ciało

Marcel Mauss (ojciec socjologii i antropologii) napisał, że ciało jest naszym pierwszym i najbardziej podstawowym narzędziem. A kultura, w której wzrastamy, uczy nas sposobów posługiwania się nim. Pewnie miał rację, rzadko się bowiem mylił. Ciekawe jednak, co napisałby o tych zdjęciach?

Ich autor, David Niles, umieścił je w folderze People: Portraits and Nudes („Ludzie: portrety i akty”). W istocie, przedstawiają wyłącznie ludzi. Na pierwszym zdjęciu w folderze (Nate at Two Months) widać dwumiesięczne niemowlę. Ma – zgodnie z regułami sztuki rodzicielskiej – założoną podwójną pieluchę, aby prawidłowo ukształtować stawy biodrowe. Ubrane w klasyczne śpiochy leży na obramiającym je beciku w kształcie gruszki. Zawadiacko spogląda w obiektyw. Być może mały Natan (?) jest obecny również na kolejnej fotografii (Jen in Her Ninth Month) – w brzuchu kobiety pozującej w wyzywającej, wyniosłej pozie. Stoi na lekko rozstawionych nogach, ubrana w krótką, przylegającą sukienkę z rękoma założonymi za plecami. Sfotografowana od dołu wydaje się być jednym ogromnym brzuchem, a zarazem uosobieniem dumnej, rodzącej Natury. To również ona stoi na następnym zdjęciu, stojąca spowita w białą tkaninę na tle niedbale zawieszonego ciemnego, materiałowego tła (Jennifer, Portrait). Być może również kolejne (Nude, 2002) przedstawia Jennifer – tym razem siedzącą na brzegu prostego łóżka z niewidoczną, ale chyba opuszczoną głową. Jest naga. Ręce złożyła razem na kolanach, przez co uwypukliła duże piersi. Ich biel z widocznymi pieprzykami wybija się wyraźnie z obramowania opalonych – nieco pewnie zbyt pulchnych jak na dzisiejsze kanony – ramion i dekoltu. Wzrok biegnie w dół kierunku wyraźnego, głębokiego pępka. Pępka dojrzałej kobiety. Następna fotografia przedstawia Jen siedzącą na polu czy łące. Poznaję ją po zakrywającej czoło grzywce. Jest ubrana w prostą bluzę z nadrukiem, bo widać zdjęcie zrobiono w chłodny dzień (Jennifer, Moore State Park). Potem następują zdjęcia młodych pulchnych kobiet w kostiumach kąpielowych (Sisters, New Hampshire) oraz mężczyzny stojącego po kostki w rzece (My Dad, New Hampshire). Został ujęty z góry, przez co wydaje się nieco bezradny, bezbronny – szczupły, ubrany tylko w spodenki niewiele odróżniające się od białego ciała. Dłoń trzyma opartą, a raczej zawieszoną na barku, jakby czymś się frasował, sam siebie próbował podtrzymać. To być może ten ważny i smutny moment, gdy po raz pierwszy dostrzegamy, że nasi rodzice są cieleśni i w gruncie rzeczy wcale nie silniejsi od nas. Że przemijają. Kolejne zdjęcia to akty. Kobieta zgięta w pałąk na łóżku (Nude on bed). Mężczyzna bez twarzy leżący nago na plecach z dłonią ściskającą serce (Self-Portrait While Dreaming). Kobiety na plaży ubrane tylko w piasek (Sand Nude, Warren, R.I., Nude, Naragansett Beach) – mają potężnie zbudowane uda, biodra i pupy. Wreszcie letnia sukienka z powłóczystego, ciemnego materiału (Summer Dress). Modelka siedząca na wysokim stołku przy kuchennym stole zadarła ją wysoko, zasłaniając twarz, ale odsłaniając koronkowe, skromne majteczki wciśnięte między białe, pulchne uda. Trudno powiedzieć, co jest bardziej wyzywające na tym zdjęciu – śmiały gest czy namacalna konkretność scenerii, w którym jest wykonywany: nóż i miska na stole, drewniane ściany, koronka zdobiąca ciemną bieliznę.

W tym folderze jest więcej zdjęć ludzi nagich, półnagich i ubranych. Zdjęć ludzi mających ciała. To zdanie brzmi może banalnie, ale takie nie jest. David Niles ustawia ciało w centrum kwadratowego kadru. Fotografuje Holgą, więc zdjęcia mają zaciemnione brzegi, co jeszcze potęguje wrażenie. Czerń peryferii koncentruje wzrok na jasnej płaszczyźnie ciała. Zwykłego, ludzkiego ciała. Niewolnego od skaz. Niemieszczącego się w kanonach. Noszącego ślady upływającego czasu, wydarzeń banalnych i niebanalnych („Ciało jest pamięcią” powiedział kiedyś Grotowski do Jana Kotta). Mężczyźni na zdjęciach Niles’a są jakby trochę zbyt chudzi, ich skóra jest zwiotczała, a mięśnie nie przypominają napiętych, okrętowych lin. Często trzymają się za serce, być może osłabione papierosami i odpowiedzialnością. Kobiety mają jakby zbyt potężne uda i biodra, ich brzuchy nie są płaskie, a piersi nie sterczą. Noszą zwykłe ciuchy i prostą bieliznę, a kiedy się obnażają, robią to jakby z zakłopotaniem.

Niles nie estetyzuje ciała jak Avedon, nie zniekształca go jak Arbus, nie uprzedmiotawia jak Araki. On je po prostu pokazuje. Jego zdjęcia są jak to banalne zdanie: mamy ciało. Ono jest naszą podstawową rzeczywistością – od wód płodowych matki, przez niemowlęctwo i dorosłość, aż po starość i śmierć. Ale ciało jest też podstawową rzeczywistością, jaką napotykamy u drugiego człowieka. Jest obiektem miłości. I wtedy okazuje się, że to właśnie skazy i niedoskonałości są najważniejsze i najpiękniejsze. Ta zwiotczała skóra i pieprzyki na niej. Zbyt wystające żebra i miękki brzuch. Nawet rozstępy. Bo to wszystko wyróżnia to jedno ciało spośród innych. Pozwalają je odróżnić z zamkniętymi oczami w ciemnościach. Ale też przez swoją chropowatość i namacalność, stanowią punkt oparcia, którego można się uchwycić, kiedy świat czasem umyka spod stóp albo wali się na głowę. Kiedy jawa miesza się ze snem, a rzeczywistość z urojeniem. Wtedy to znajome do bólu i upojenia ciało (pamięć wspólnego życia) może dać oparcie. Zakotwiczyć na powrót.

Fot:  David Niles - Sand Nude, Warren, R.I.

 

Komentarze są zamknięte.

ZNAJDŹ NAS:

Holga.pl. All rights reserved 2011. Kontakt: holga.pl@gmail.com
Projekt i wykonanie: www.StudioGraficzne.com