5
2013
no hay banda
Są takie obrazy, do których się powraca. Które silnie działają na wyobraźnie. Zakotwiczają się w pamięci. Nie zawsze da się łatwo wyjaśnić czemu… ale zostają.
Tak mam z filmami Lyncha, które jak dla mnie, w dużej mierze opierają się na impresji. Do mnie docierają jako wrażenia nie jako historię (wyłączając Prostą historię oczywiście, zaznaczę na wszelki wypadek). Najlepiej pamiętam scenę z teatru, z surrealistycznym wykonaniem Llorando z MulhollandDrive. Tam obraz prosty ale sugestywny zgrywa się z bardzo niesamowitym utworem. Ten fragment filmu mogę oglądać jako odrębną całość. Lubię do niego wracać.
Podobnie stało się ze zdjęciami Mahdy M z cyklu Surrealism. Przy pierwszym ich oglądaniu od razu miałem skojarzenia z Lynchowskimi obrazami, klimatem w nich zawartym. Tło przypominające kurtynę, maski… potęgują skojarzenia z teatrem, grą. Nieostrości i kadry tworzą oniryczną atmosferę. Na tych zdjęciach widzę odrealnione portrety kobiet… tak jak odrealniona i teatralna była diva Rebekka del Rio.
[photosmash id=33]
Być może to, że na tych zdjęciach są dwie bohaterki, też nasuwa mi skojarzenia z Mulholland Drive… Niemniej w porównywaniu tych fotografii i tego filmu chodzi mi o pewien ładunek emocjonalny, którym te dwa dzieła na mnie działają.
Filmy Lyncha i te zdjęcia odbieram jako formę zabawy ze światem, jego odrzeczywistniania… i kreowania na nowo. U Lyncha nie wiadomo często co jest snem a co jest naprawdę… Zdjęcia Mahdy M to obrazy, które mogą się przyśnić. Zdecydowanie.
Na koniec tych wątpliwej jakości wynurzeń krytycznych chcę wyjaśnić, że do zdjęć Mahdy M wracałem już kilka razy. Są po prostu dobre a oglądanie ich sprawia mi przyjemność, choć budzą też niepokój… i jeszcze do nich wrócę. Chciałbym je też mieć powieszone na ścianie.
Jako tło dźwiękowe do tych zdjęć polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=LME2CK0lXG8
[photosmash id=34]
Zdjęcia pochodzą z: http://www.flickr.com/photos/magda_magdu/sets/72157632557154726/with/8393896610/