lis
2
2011

Sympathy For The Devil?

20 października około południa obiegła świat niepotwierdzona informacja o śmierci Kadafiego, który to miał zostać zastrzelony z bronią w ręku podczas ucieczki. Po kilkudziesięciu minutach nastąpiło potwierdzenie informacji za sprawą między innymi tych zdjęć.
[1pjq AgLAsw6iGY5j]

 

Zdjęcia, które dały do myślenia. A w zasadzie uczucia, które towarzyszyły w pierwszych chwilach patrzenia (niektóre z nich na skutek opatrzenia wyparowały).

Przede wszystkim trudno wytłumaczalna przyjemność wzdragania się, która towarzyszyła oraz ciągle towarzyszy podczas oglądania tych drastycznych zdjęć. Mam na myśli uczucie, które towarzyszy np. świadkom bijatyki albo wypadku samochodowego, którym trudno oderwać wzrok, patrzą licząc na ujrzenie cierpienia, okaleczenia czegoś drastycznego ale jednocześnie też wzbraniają się przed patrzeniem! Spójrzcie na te zdjęcia, pewnie i tak nieswojo gapicie się na nie czując zarazem odrazę, ciekawość i w pewnym sensie zaspokojoną głęboko ukrytą potrzebę patrzenia na rzeczy drastyczne. W zgodzie z tym co już w 1757 r. Edmund Burke zauważył, że ludzie lubią oglądać obrazy cierpienia:

Jestem przekonany, że czerpiemy pewną przyjemność, i to niemałą, z widoku prawdziwej niedoli i cierpienia innych. Nie ma widoku, za którym byśmy równie ochoczo gonili, jak za widokiem niezwykłego i wielkiego nieszczęścia

Pokój z kulą w głowie

Kolejna sprawa, która skłoniła do przemyśleń oglądając relację z Syrty (rodzinnego i śmiertelnego miasta Kadafiego) to widok cudzego cierpienia. Jest to zarazem tytuł książki Susan Sontag, w której autorka snuje przemyślenia na temat zdjęć przedstawiających okrucieństwo i realizm wojny. Opisuje fotografie, które wstrząsnęły światem. Są to zdjęcia przedstawiające ofiary wojny. A co ze zdjęciami dyktatora? Czy można współczuć tytułowemu diabłu? Czy można się nad nim litować? Myślę, że w pierwszej chwili tak ale współczucie jest nietrwałym uczuciem i za każdym oglądem ono słabnie aż w końcu znika. Ale czy skłaniają do litości? Nie. Litość to uczucie, które można żywić wyłącznie do ludzi cierpiących nie z własnej winy.

Ostatnia rzecz to znak naszych czasów: już nie fotoreporterzy ale każdy, własną komórką, może dokumentować ważne wydarzenie. Na jednym z omawianych zdjęć leży martwy Kadafi otoczony rebeliantami, którzy robią na gorąco zdjęcia telefonami komórkowymi. Dlaczego to robią? Robią zdjęcia bo każdy z nich chce mieć niepodważalny dowód śmierci tyrana. Im więcej ich zrobią tym Kadafi będzie bardziej martwy. Właśnie te zdjęcia natychmiast zmultiplikowały się i obiegły cały glob dając dowód śmierci tyrana.  Swoją drogą trzymać w swoim telefonie zdjęcie martwego wroga z przestrzeloną czaszką  – hm.. współczesne trofeum wojenne.

Jak to się robi w Ameryce

W Ameryce robi się inaczej! W maju obiegła świat wiadomość o zabiciu Osamy Bin Ladena. Ale czy ktoś widział zdjęcie uwiarygadniające tego newsa? Oprócz nieudolnej mistyfikacji w photoshopie? Czy istnieje dowód jego śmierci? Nie. Zatem rodzi się pytanie czy na pewno został zabity? Nie ma takiej pewności, wątpliwości już są i będą z biegiem czasu narastać. Na własne życzenie USA, która utajniła wszelkie zdjęcia z akcji.

Ale za to jest coś innego, osobliwego: nie ma dowodu fotograficznego śmierci Osamy ale za to jest zdjęcie mocodawców i to jakie! Widzimy w jakim napięciu obserwują przebieg akcji Navy SEALs.

 

Photo by Pete Souza

Swoją drogą dużo bym dał za podobne zdjęcie mocodawców stojących za obaleniem Kadafiego.  Czy rozpoznałbym osoby? Przed którą z nich po raz ostatni Kadafi rozstawił swój beduiński namiot?

 

Fot: Pete Souza

Podobne posty

O Autorze:

Miłośnik i propagator Holgi.

Komentarze są zamknięte.

ZNAJDŹ NAS:

Holga.pl. All rights reserved 2011. Kontakt: holga.pl@gmail.com
Projekt i wykonanie: www.StudioGraficzne.com