mar
25
2013

Oda do Albumu (by Marcin Klein)

Erik Kessels – Album Beauty – Quad Gallery , Derby 2013

„You have to have courage to have an idea sometimes.” I przyznać trzeba Erikowi, że odwagę ma, bo mało kto opublikowałby książkę fotograficzną ze zdjęciami uczestników oraz zwycięscy konkursu na najlepszego buhaja, lub wydrukować i stworzyć masywną wystawę, wręcz ocean ze wszystkich zdjęć dodanych do Flickr’a w ciągu jednego dnia. Tym razem Pan Kessels zaskoczył mnie swoim Album Beauty, który miałem okazję zobaczyć podczas Format International Photography Festival w Derby, mieście położonym w środkowo wschodnich landach Anglii.

I jak na Kesselsa przystało, w dość typowy dla siebie sposób opowiada nam, jakim darem i skarbem jest nie tyle stara fotografia, ile album w którym fotografie są pieczołowicie przechowywane. Album Beauty to swoista antropologia albumu fotograficznego.

[photosmash id=36]

W dobie wszechobecnej cyfryzacji, nasze albumy istnieją tylko wirtualnie, zapisane systemem binarnym, przechowywane na serwerach w dalekich krajach. A przecież nie tak całkiem dawno, album był książką opowiadającą historię rodziny i jej indywidualności, czymś co identyfikowało – rzeczą fizyczną, którą można było dotknąć, poczuć, powąchać i podziwiać, rozrywką podczas zjazdów rodzinnych i jednym z niekończących się tematów – upokorzeniem dla synów i dumą dla matek.

Różnorodność kolekcji Kesselsa jest tak wielka, że wydawałaby się niemożliwa do połączenia, a jednak znowu udało mu się to co robi najlepiej, tworzenie wręcz niemożliwych idei z bardzo zwykłych zdjęć. Na wystawę składa się zbiór analogowych fotografii i albumów, poszukiwanych latami przez Kesselsa na pchlich targach, szrotach i śmietnikach. Całość tworzą skany zdjęć różnej wielkości porozrzucane po ścianach i stojakach, między którymi przechadzamy się w ten sam sposób, w jaki sortuje się kartki albumu – niby niedbale, bez zainteresowania ale wciąż z zaciekawieniem i dużą dozą niepewności, zadając sobie pytanie: co będzie na kolejnej stronie? Oprócz szklanej gabloty z kilkunastoma oryginalnymi albumami, mamy do dyspozycji między innymi wydruki wielkości pokaźnej fototapety, przy których człowiek czuje się przytłoczony ogromem, zmuszony do oglądania i podziwiania, niczym na kanapie przyszłej teściowej opowiadającej historię rodzinną wujka Staszka. I nie myślcie, że Kessels zafundował nam tylko narodziny, śluby i portrety od „fotografa na rogu”, niektórych zdjęć nie pokazałbym nawet dorastającemu nastolatkowi, a może zwłaszcza jemu.

Każda z tych fotografii indywidualnie choć interesująca nie jest niczym zachwycającym, ot zwykłe zdjęcia jak setki innych, a jednak sprawiają, że ma się ochotę pójść na strych i odszukać zapomniany rodzinny album. Wydaje się, że Album Beauty to otwarta seria, wystawa która sprawia wrażenie niedokończonej i do której pragnie się dołożyć swoje trzy grosze krzycząc: spójrz, to mój album, chrzciny kuzyna, ślub siostry, a tu zdjęcia wujka jak był w Kanadzie!

[photosmash id=35]

Nie wiem czy Kessels chciałby uzupełnienia jego dzieła, ale jedno jest pewne – w najbliższą niedzielę wybiorę się na pchli targ, by zanurzyć się w starej fotografii nieznanych mi osób i by jeden z albumów Kesselsa mieć u siebie na półce.

 

 

Erik Kessels ( 1966, Holandia ) jest dyrektorem kreatywnym niezależnej agencji KesselKramer z siedzibą w Londynie i Amsterdamie. Opublikował kilka książek o amatorskiej fotografii, był mecenasem wielu międzynarodowych wystaw fotograficznych. We współpracy z Foam Amsterdam jest kuratorem wystawy Album Beauty w Quad Gallery w Derby.

Plan oryginalnej wystawy Album Beauty:  http://www.foam.org/foam-blog/2012/june/album-beauty

Album: http://www.foam.org/press/2012/erik_kessels

 

Marcin Klein jest zaprzyjaźnionym z holga.pl autorem. Jego prace były publikowane w albumach „Patrzenie nigdy nie jest niewinne” i „Pięć minut stąd”. 

Prowadzi stronę: www.lokiklein.com

Tekst i wszystkie zdjęcia we wpisie są autorstwa Marcin. 

Wielkie dzięki Marcin!

 

1 Komentarz + Dodaj komentarz

  • No nie wiem.

    Robi wrażenie, jak kiedyś robiły wrażenie prace Prażmowskiego.

    Ale…

    Są to pewnie w większości zdjęcia ludzi już nieżyjących. Jeżeli trafiły do autora via pchli targ, to najprawdopodobniej byli to ludzie samotni. Być może porzuceni. Być może niekochani. I to jest smutne, jakoś dla mnie przykre, że ich los, cała ich bieda zostały powiększone do gigantycznych rozmiarów i wyeksponowane w świetle reflektorów. (Pamiętacie Piłatowe ecce homo?)

    Dla mnie fotografia, zwłaszcza srebrowa, ma w sobie jakąś cząstkę osoby na niej przedstawionej. Jakąś jej obecność – podobnie jak Prawosławni wierzą, że w ikonie obecny jest Bóg. Więc spiętrzać na wystawie zdjęcia umarłych ludzi, to trochę tak, jakby robić instalację z przedmiotów należących do zmarłych albo wręcz z ich kości. Niby można, niby robi wrażenie, niby mówi o czymś ważnym – ale jak dla mnie, trochę śmierdzi.

ZNAJDŹ NAS:

Holga.pl. All rights reserved 2011. Kontakt: holga.pl@gmail.com
Projekt i wykonanie: www.StudioGraficzne.com