sty
15
2013

Czarnulka Rosyjskiej Urody – Marcin Loki Klein

Tak wiec, siedzę przemęczony po dniu w którym tak naprawdę nic się nie wydarzyło i pytam się jej gdzie do cholery i w którym miejscu zrodziło się moje uwielbienie do ziarnowatej, nieostrej doskonałości. Moja Smena nie odpowiada. Milczy jak zawsze, wlepiając we mnie swoje matowo-aluminiowe oko. Prosi tylko bym sięgnął pamięcią głębiej niż zazwyczaj, bym nie bał sie auto analizy i poddał się jej. Co jak zawsze czynię z największą przyjemnością.

Smena nie jest piękna, wysuszony ebonitowy korpus, kanciaste chude krawędzie i kolory srebra w trzech różnych odcieniach aluminiowych odrzutów. A mimo to poprzez swoja wulgarną twardość, iluzje wartości jest perwersyjnie pociągajaca.

Smena nie potrafi się złościć, i niczym idealna kochanka zawsze jest posłuszna i uległa. Nie marudzi, gdy siedzisz z nią w domu i nie narzeka na zadymione pomieszczenie solenizanta. Nie trzęsie się z zimna w plecaku i nie potrzebuje ekstrawaganckiego okrycia. Nie ma pretensji gdy jest perfidnie wykorzystywana, nawet to lubi.

A to co razem potrafimy robić, przechodzi najśmielsze ludzkie pojęcie. Niektóre efekty tych wyuzdanych wyczynów nie ujrzą nigdy światła dziennego, inne niczym dzieci wyfruną z domowego ogniska by rozpocząć własną wędrówkę przez sieć pełną obrazów cyfrowej niedoskonałości.

Tak, już wiem, znam Smene od dawna, pamiętam pierwsze spotkanie gdy ojciec przyprowadził ją do domu, czarnulka rosyjskiej urody z tęczowym błyskiem w oku. Z czasem o niej zapomniał, opuścił zostawiając samotną i smutną na półce meblościanki. Zająłem się nią i zaopiekowałem, podziwiałem jej piękne czarne wnętrze i ten cichy dźwięk prawie że dziewiczego jęknięcia, gdy z niedbałością naciskałem spust migawki.

Wiek dziecięcy ma to do siebie że nie docenia się miłości, więc gdy Smena mi się znudziła, zużytą, rozebrałem traktując srubokrętem i młotkiem. Zostawiłem ją tak na wersalce, w częściach połamaną, smutną.

Zapomniana na lata, wróciła do mnie odmieniona, uszkodzona i niestety inna, tak samo intensywnie sowiecka z czerwona ósemką na froncie. Tę inną siostrę, dużo starszą pokochałem równie intensywnie, i pomimo swojego wieku nie zawiodła i nie zdradziła mnie nigdy. A przecież 10 złotych wydanych na aukcji za odkupienie win z dzieciństwa i za opętanie się nową starą miłością to niezbyt wygórowana cena.

Smena wciąż nie odpowiada, nie komentuje. Cierpliwie czeka na kolejną okazję w której będzie mogła się wykazać. Niczym idealna sowiecka żona, która nie jest głową rodziny ale szyją co tą głową rusza.

 

Autor tekstu: Marcin Loki Klein.
Fotografie autorstwa Marcina dostępne są pod adresem: http://lokiklein.com/index.php

Zdjęcia Marcina ukazały się w albumie „Pięć minut stąd” oraz w albumie „Patrzenie nigdy nie jest niewinne”

O Autorze:

1 Komentarz + Dodaj komentarz

  • Fajny tekst ale jakieś foty by się też przydały

ZNAJDŹ NAS:

Holga.pl. All rights reserved 2011. Kontakt: holga.pl@gmail.com
Projekt i wykonanie: www.StudioGraficzne.com