sie
15
2013

Bezcielesny obserwator: Juliusza Sokołowskiego fotografia architektury

Ja myślę, że architekci go lubią. A przynajmniej powinni.

Bo jest świetnym fotografem architektury. Może nawet najlepszym. Przynajmniej w Polsce.

Ja wiem, że dziś poprzeczka jest nisko ustawiona. Gdy fotografować każdy może, zdjęcia budynków, na których piony się nie walą, już są rarytasem. Przepustką do sławy nieomalże.

bgAle Juliusz Sokołowski jest rzeczywiście świetnym fotografem architektury. Mawiał, że fotografia jest zapisem / pamiątką ze spotkania. Widziałem go przy pracy, więc wiem, jakie to spotkanie: niespieszne, uważne, skoncentrowane na obiekcie. Odmierzane kolejnymi papierosami i filiżankami kawy. Zapisem z takiego spotkania jest portret budynku. Tak jak w przypadku portretu człowieka, będący integralną wypowiedzią na jego temat. Osobistą, subiektywną, a jednak wydobywającą konstytutywne jego cechy. Oddającą jego istotę. Prawdę o nim. Nie zawsze musi to być fasada, tak jak nie zawsze najwięcej mówi o człowieku jego twarz. Fotografia jest przecież sztuką wyboru.

51b82ca4d24cbSokołowski dokonuje wyborów perfekcyjnych – co do sprzętu, oświetlenia, kadru, momentu fotografowania. Ale nie tylko dlatego zasługuje na względy architektów. Także dlatego, że jego zdjęcia perfekcyjnie wpisują się we współczesną architekturę. Taką, o której Juhani Pallasmaa pisze, że jest wyrazem hegemonii wzroku w naszej kulturze. Jego dominacji i wyobcowania spośród pozostałych zmysłów. Fiński architekt (i teoretyk architektury) pisze, że budownictwo pierwotnie było „kierowane przez ciało w taki sam sposób, w jaki ptak kształtuje swoje gniazdo za pomocą ruchów ciała. Budowle z gliny i błota w różnych częściach świata są raczej rezultatem pracy mięśni i doświadczeń dotykowych, a nie pracy oka.” Jakże to dalekie od stwierdzenia Le Corbusiera: „Architektura to przemyślana, bezbłędna, wspaniała gra brył w świetle.” Niewątpliwie już greckie budowle z ich proporcjami i dążeniem do wizualnej harmonii odwoływały się do wzroku. Jego dominację utwierdził renesans, wprowadzając druk i perspektywę zbieżną. Jak stwierdza Pallasmaa, „oko zdobywa swą hegemoniczną pozycję w praktyce architektonicznej zarówno świadomie, jak i nieświadomie, stopniowo, wraz z pojawieniem się idei bezcielesnego obserwatora. Obserwator ów został oddzielony od cielesnego związku ze środowiskiem za sprawą wyparcia pozostałych zmysłów [...]”

Czyż obiektyw Sokołowskiego nie jest idealnym „bezcielesnym obserwatorem”? Weźmy zdjęcia Szkoły Głównej Handlowej z 2011. Bryły budynków i ich wnętrza są na nich piękne i dystyngowane. Można by rzec: szlachetne. Na zdjęciach Sokołowskiego (i dopiero na nich) widać, jak prosty, a zarazem funkcjonalny jest zamysł tej architektury. Widać, dlaczego kampus SGH był przed wojną perłą awangardy. Oko „bezcielesnego obserwatora” oczyściło budynki ze zgiełku, bałaganu i chaosu. Wyodrębniło zagubione w codziennej gorączce proporcje, konstelacje i znaczenia. Ale to właśnie przecież zgiełk, bałagan i chaos wnoszą do architektury życie. To właśnie w codziennej gorączce architektury doświadczamy. Wszystkimi zmysłami. Tego na zdjęciach Sokołowskiego nie ma, podobnie jak nie ma na nich ludzi.

51b9a7750896aFotografia jest zapisem ze spotkania. Jednak ze spotkania szczególnego. Zapośredniczonego przez szkło obiektywu. Spotkania dokonywanego niemal jedynie za pomocą wzroku. Dlatego zapisem z niego jest fotografia, na której budynki zmieniają się w „przemyślaną, bezbłędną, wspaniałą grę brył w świetle”. Brył pięknych – bo Sokołowski patrzy uważnie – ale jednocześnie wyodrębnionych, by nie napisać wyalienowanych z otoczenia. Czasem wręcz chłodnych i samotnych. Dlatego pewnie architekci Sokołowskiego lubią. Przynajmniej powinni. Odsłania bowiem pierwotny zamysł, gubiący się w zgiełku, bałaganie i chaosie. Ale też dlatego ja mam często wrażenie, że takiej architektury nie ma. Ja spotykam ją bowiem inaczej. W codziennej gorączce. Wszystkimi zmysłami. Pośród ludzi.

P.S. Juhani Pallasmaa przeciwstawia skupiony wzrok – nieskoncentrowanemu widzeniu peryferyjnemu. Pierwszy „konfrontuje nas ze światem”, podczas gdy drugie „zanurza nas w jego ciele”. Wynika to przede wszystkim z budowy oka i fizjologii widzenia. Opozycja ta trochę tłumaczy to fenomen zdjęć robionych Holgą. O ile ostrość jej obrazowania jest problematyczna, o tyle w kwestii „widzenia peryferyjnego” nie ma ona sobie równych.

Wszystkie fotografie © Juliusz Sokołowski; źródło: http://www.juliuszsokolowski.pl/ oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

O Autorze:

Komentarze są zamknięte.

ZNAJDŹ NAS:

Holga.pl. All rights reserved 2011. Kontakt: holga.pl@gmail.com
Projekt i wykonanie: www.StudioGraficzne.com